Ronnie
- To widzimy się jutro w szkole - Maggie
zaparkowała pod moim blokiem.
- Okay - odpięłam pasy i założyłam torbę na ramię.
- Wiesz co, cały czas jak byłyśmy na mieście
zastanawiałam się, dlaczego masz te metalowe coś na palcu - kiwnęła brodą, na
moją rękę, która właśnie chciała otworzyć drzwi od samochodu.
Od razu poczułam, jak robię się czerwona.
- Um, no...
Odruch jąkania też postanowił się ukazać.
- No co? - uśmiechnęła się szeroko - Jąkasz się,
czyli jest to z czymś związane, z czymś, to znaczy kimś i kimś, mam na myśli
Justina.
- Możliwe - przygryzłam lekko dolną wargę.
- Założył Ci metalowy pierścionek na palec i tak
na to reagujesz? - zaśmiała się cicho.
- Długa historia - pokręciłam głową i otworzyłam
drzwi.
- Dobra, nie masz zamiaru mówić to nie, ale ja i
tak wiem, że za tym kryje się coś więcej i jeszcze to od Ciebie wyciągnę -
powiedziała pewnie.
- Zobaczymy - uśmiechnęłam się lekko - To cześć -
zamknęłam za sobą drzwi.
Zaczęłam stawiać kroki w kierunku wejścia do
budynku. Było około piętnastej. Pobyłabym z Maggie dłużej, ale dzisiaj mam
dobry obiad i jemy go całą rodziną, a to się rzadko zdarza. Może z raz w
tygodniu, więc trzeba korzystać. Jak zwykle pojechałam windą na górę i po
chwili znalazłam się w domu. Ściągnęłam z siebie kurtkę, a potem buty i
przeszłam do swojego pokoju, gdzie zostawiłam torbę. Sprawdziłam w telefonie
parę rzeczy, odłożyłam go i powoli poszłam do salonu, gdzie już było czuć
zapach jedzenia.
- Akurat zdążyłaś - powitał mnie tymi słowami mój tata, z
wesołym uśmiechem.
Odwzajemniłam lekkim uśmiechem i usiadłam na swoim miejscu przy
stole. Niestety - tak, niestety - usiadł przy mnie Luke. Oboje czekaliśmy na
jedzenie. W końcu musiał się odezwać.
- Widzę, że nie kryjecie już swojego związku -
spojrzał na mnie z tajemniczym uśmiechem.
- A czemu mielibyśmy się kryć? - uniosłam lekko
brwi - I o co Tobie chodzi?
Wzruszył ramionami.
- Może mama Ci powie - szepnął, a jedzenie zostało
postawione na stół.
- Smacznego - powiedziała mama i oboje z tatą
usiedli do stołu.
No i fajnie. Od razu straciłam apetyt. Po moim
ciele przeszło dziwne uczucie, które może być nazywane strachem. Nie wiem czy
Luke jej o nim powiedział i jak tak, nie wiem co nawymyślał. Ja pierdole. Może
spróbuję się skupić na jedzeniu i udawać, że nic się nie stało.
- Ronnie - zaczęła.
O nie.
- Czy ty masz chłopaka? - uniosła brew.
Mój tata spojrzał na nią jakby zdziwiony. Pewnie
mu nie mówiła.
- Um, co? Czemu pytasz? - próbowałam jakoś wybrnąć
z sytuacji - Przecież wiesz, że nie jestem już z Ethan'em - powiedziałam
normalnie.
- Tak, wiem - uśmiechnęła się lekko - Jednak
spotkałam dzisiaj naszą sąsiadkę...
No i wszystko jasne. Przy spotkaniu z moją
szanowną sąsiadką nie pomyślałam o tym, że wygada się też mojej mamie.
- Mówiła, że właśnie widziała Cię z jakimś
chłopakiem i zapewnialiście, że weźmiecie ślub - zaśmiała się. - Rozumiem, że
przez to zażartowałaś?
- Tak - uśmiechnęłam się jakby nigdy nic - Po
prostu mój kolega tak powiedział dla żartu.
- Kolega? - mój tata uniósł brew.
- Tak, kolega - pokiwałam powoli głową.
Luke schylił głowę, ukrywając uśmiech. Walnęłam go
nogą pod stołem.
- Mam nadzieję - oznajmił poważnym tonem - I tak
uważam, że chłopakami powinnaś się zając po szkole.
- A poza tym trochę dziwnie tak mieć nowego
chłopaka tydzień po zerwaniu z wcześniejszym - wtrąciła moja mama.
- Mamo, nie tydzień, tylko coś około trzech - Luke
był bardzo rozbawiony.
Debil.
- Przestańcie - zakończyłam i zaczęłam dalej jeść.
- Mhm, a co robi ten Twój kolega? Chodzi z Tobą do
klasy? - moja mama jednak postanowiła dalej drążyć temat.
- Nie - mruknęłam - Jest w wieku Luke'a.
- Skąd znasz starszych od siebie chłopców?
Mój tata chyba akceptuje chłopaków z którymi się
zadaje tylko, jeśli nie przekroczyli oni dwunastu lat. Nie lubię kłamać, więc
tego nie zrobię, ale trochę podkoloryzuję.
- Słyszałam jak gra - powiedziałam, kiedy
przełknęłam jedzenie, które miałam w buzi - Na gitarze - dokończyłam.
- Muzyk? - zainteresowała się moja mama.
- No, można tak powiedzieć - zwilżyłam wargi - Ma
takie hobby, jednak nie gra zawodowo, chociaż chciałby i się o to stara -
uśmiechnęłam się lekko.
Próbowałam przedstawić go w jak najlepszym
świetle.
- Wiesz co - pomyślała - Za dwa dni organizuję
imprezę z okazji dwudziestu lat naszej firmy.
- Tak, pamiętam.
- No i właśnie próbowałam załatwić jakiś zespół,
który zagrałby parę piosenek - wzięła łyka soku - Co prawda zgłosił się do mnie
jakiś, ale może jak ten chłopak chce się wybić, to załatwię mu czas na występ -
uśmiechnęła się szeroko - Będzie tam kilku producentów lub sponsorów.
- Powodzenia - zaśmiał się Luke - Justin da popis.
- Justin? Tak ma na imię? - spojrzała najpierw na
mnie, a potem na niego.
- Czyli Luke go zna? - zapytał tata.
- Można tak powiedzieć - wzruszył ramionami.
Cały czas próbowałam ukryć swoją zirytowaną minę i
zarówno zestresowaną.
- Zapytam go - wydusiłam po chwili.
- Dobrze, a ja już zarezerwuję czas - zapisała coś
w telefonie - Okay, pokażesz mu gdzie to jest i zagra podczas przerwy, którą
będzie miał tamten zespół.
- Dobrze - mruknęłam pod nosem.
- Ale już nie ma odwołania - uśmiechnęła się i
ponownie zaczęła jeść.
Posłałam jej przelotny uśmiech. Nie mam pojęcia w
co ja się wpakowałam. Już czułam to, jaka będzie tam atmosfera między moim
bratem, a chłopakiem. Tylko, muszę to teraz jakoś wytłumaczyć Justinowi. Mam
nadzieję, że się zgodzi i nie uzna mnie za głupią. Jeju. Przecież sam mówił, że
nikt nie wie o tym. Nikt nie wie oprócz paru osób o tym, że gra i nie chce
raczej tego pokazywać.
**
Usiadłam na łóżku i oparłam się o jego wezgłowie.
Wzięłam powoli telefon do ręki i znalazłam numer Justina. Jeśli chodzi o rozmowy
telefoniczne, to taki stres odczuwałam tylko wtedy, kiedy musiałam poinformować
tatę, że Ethan - oczywiście tata jeszcze go i nie znał i nie wiedział o żadnym
moim chłopaku - przyjdzie do nas na kolację. No i właśnie wtedy była napięta
atmosfera. Wracając, wybrałam zieloną słuchawkę i przystawiłam telefon do
policzka. Chciałam ułożyć sobie w głowie plan jak zacząć, ale ku mojemu
zdziwieniu szybko odebrał.
- Hej - powiedział przyjaznym głosem do słuchawki.
Może jestem dziwna, ale chciałabym do tego usłyszeć
może "skarbie" lub jakieś inne fajne zdrobnienie.
- Hej - odpowiedziałam tym samym.
- Coś się stało? - zapytał już bardziej
podejrzliwym głosem.
- Nie... - przełknęłam ślinę - Nie - mój ton teraz
sprawił wrażenie bardziej zdecydowanego.
- To czemu tak dziwnie mówisz?
- Nie mówię dziwnie.
- Mówisz.
- Wcale, że nie.
- Wcale, że tak.
- Mamy się teraz tak kłócić? - zapytałam
rozbawiona.
Usłyszałam jego cichy śmiech przez słuchawkę.
- Więc po co dzwonisz? - słyszałam też w oddali
rozmawiających ze sobą ludzi. Zapewne był z kolegami.
- Zadać Tobie pytanie - przygryzłam wargę.
- Słucham - mruknął.
- Ale zgodzisz się, prawda? - zapytałam z
nadzieją.
- Mów, Ronnie - zaśmiał się.
- No więc tak - wzięłam głęboki oddech - To trochę
skomplikowane.
- Hm?
- Pamiętasz tą sąsiadkę, której powiedziałeś, że
bierzemy ślub?
- Tak - oznajmił krótko.
- Ona właśnie powiedziała moim rodzicom o tym.
- Nie mów, że w to uwierzyli? - słychać było, że
powiedział to z szerokim uśmiechem.
- Nie, jasne, że nie - uśmiechnęłam się delikatnie
- Tylko musiałam im wytłumaczyć o co chodziło.
- Okay, a do czego zmierzasz?
- No bo za dwa dni moja mama ma taką bardziej
kameralną imprezę powiązaną z jej firmą, a mi się przypadkiem powiedziało, że
umiesz grać i śpiewać...
- Ronnie, chyba nie...
- No i moja mama zaproponowała, żebyś zaśpiewał z
jedną czy dwie piosenki w trakcie jednej przerwy - dokończyłam i zacisnęłam
oczy, czekając na jego odpowiedź.
- Mówiłam Tobie - odparł po chwili ciszy - Nie
chce grać publicznie, robię to dla siebie.
- Ale tam będą same starsze osoby z firmy mamy,
nikogo z Twoich znajomych, więc w czym problem?
- W tym, że nie zagram tam, przykro mi.
- Justin, proszę...
- Nie - mówił poważnie - I koniec.
- Ale nic się nie stanie, moi rodzice Cię lepiej
poznają no i będziesz miał za to pieniądze.
- Nie.
- Justin - westchnęłam - Po co się z tym kryjesz?
To źle, że umiesz śpiewać?
- Oczywiście, że nie, ale nie robię tego dla
publiki.
- To zrób to dla mnie - powiedziałam od razu.
Nastała cisza pomiędzy nami. Czekałam na tą
odpowiedź, jakby miała zaważyć nad moim życiem. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, kiedy powiedziałam rodzicom, że zaśpiewa, zanim się go w ogóle spytałam.
- Pomyślę - oznajmił cicho - Ale niczego nie
obiecuję.
- A kiedy dasz mi odpowiedź? - patrzyłam pusto na
ścianę.
- Zadzwonię wieczorem - powiedział i rozłączył
się.
Westchnęłam i odłożyłam telefon. Położyłam głowę
na poduszkach, a resztę ciała rozłożyłam
na prawie całym łóżku. Nie wiem, czemu pojawiły się wyrzuty sumienia. Ale
nic złego nie zrobiłam. Po prostu podjęłam pochopną decyzję. Najlepiej było w
ogóle nie wymyślać życiorysu muzyka. Oszczędziłabym na tym kłótnię, która
prawie między nami zaszła. Zaufał mi i myślał, że nikomu o tym nie powiem. Uh, patrząc z innej strony tam będą moi rodzice i inne starsze osoby, które go nawet nie widziały na oczy. Czym
on się przejmuje? No dobra, tak czy tak moja wina leży we wszystkim. Mam tylko
nadzieję, że nie będzie traktował mnie gorzej, ani się nie obrazi.
Usłyszałam niespodziewany dźwięk sms'a.
Justin:
o której to ma być?
Ja:
o 20.00
Czekałam chyba z dziesięć minut na kolejnego
sms'a.
Justin:
potem podasz mi adres, no i nie chcę za to pieniędzy
Ja:
zgadzasz się?
Napisałam z nadzieją. Jednak jest szansa.
Justin:
robię to tylko dla Ciebie
Na mojej twarzy automatycznie pojawił się szeroki
uśmiech. Poczułam jakby mój wyrok śmierci był odwołany. Dziękuje mu za to.
Jednak resztę dnia spędzę spokojniejsza.
____________________
Rozdział jest z opóźnieniem i za to przepraszam, ale niestety też byłam zawiedziona, że coraz mniej komentujecie rozdziały, a jak wiecie to daje mi bardzo dużo motywacji do pracy. Za to wyświetlenia i liczba osób obserwujących się zwiększa. Przynajmniej to jest dobre. Więc piszę krótko, mało komentarzy to zapewne dłuższy czas czekania na nowy rozdział, albo jak nic się nie poprawi to nie będę wiedziała, czy z tego nie zrezygnować. Jak na razie jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że ten i kolejne rozdziały wam się spodobają i wasza reakcja przyniesie mi więcej weny.
Dobrego tygodnia i zbliżających się Świąt:)
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, mam nadzieję że będzie szybciej. ;)
świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny;)
OdpowiedzUsuńMegaa ♥
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;*
Hehe! Cos czuje ze die w niej zakocha tak na serio.
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńswietny ;* ta koncowka awww
OdpowiedzUsuńwesolych swiat;*
wzajemnie☺
UsuńMega, mega, mega *-*
OdpowiedzUsuńKiedy nast? ♥
Super! ;333
jak czytałam jak rozmawiali to stresowalam się tym jakbym to ja miała to mówić haha I nie spodziewałam się ze się zgodzi, co raz ciekawiej się robi
OdpowiedzUsuń