wtorek, 11 listopada 2014

7. Come Closer





Ronnie


               Prawie cały dzień myślałam o dzisiejszym wieczorze. Nie tylko w co się ubrać, jak się uczesać i tak dalej, ale bardziej co będzie się tam działo. Mam dziwne przeczucia ale też mam nadzieje, że okażą się dobre. Hm, czemu dziwne? Przeszło mi przez myśl, jak Justin - bo przecież tam będzie - zachowuje się po wypiciu kilku drinków? Tak samo Maggie. Ale no nic, pewnie i tak będę cały czas przy niej chyba, że wyrwie jakiegoś chłopaka i zostawi mnie samą, czego bym nie chciała.
               Byłam już w domu i zaczynało się robić ciemniej. Jesteśmy umówione przed moim blokiem około dwudziestej drugiej i jedziemy do wyznaczonego klubu. Najgorsze jest to, że muszę się jakoś wymknąć przed rodzicami. Albo powiem, że nocuję u Meg, albo po prostu jakoś wyjdę po cichu... w sumie można to tak jakby połączyć.
               - Mamooo - poszłam do salonu, gdzie siedziała i wypełniała jakieś papiery - Mam taką sprawę.
               - Jaką? - oderwała się na chwilę i spojrzała na mnie.
               Moja mama miała ciemne, brązowe włosy, które sięgały jej parę centymetrów za ramiona i miały kształt fal. Twarz wyglądała dość promiennie i nie tak staro, jak mogło by się wydawać. Urodziła mnie i mojego brata w dość młodym wieku. Miała ładne i duże oczy, z czego odziedziczyłam po niej tylko ich kolor. Były niebieskie a przy odpowiednim świetle nawet wpadały w zieleń. Miała poważny styl - bo przeważnie musi być tak ubrana do pracy - ale poza nią nosi jakieś sweterki, rurki, koszule... powiedziałabym 'jak nastolatka' ale to już byłaby przesada. Po prostu nie lubi się postarzać. Jeśli chodzi o charakter to mam trochę szczęście, bo czasami mogę pogadać z nią jak z przyjaciółką (ale nie o sprawach chłopaków czy coś w tym stylu) tylko wiem, że zawsze mi pomoże. Nie myślcie tylko, że od razu jest taka dobra, ponieważ ma swój charakter i czasami mnie tym wkurza.
               - Idę dzisiaj do Maggie tylko, że trochę później bo dopiero wtedy będzie miała czas a musimy coś koniecznie obgadać - złapałam się za przedramię, czekając na jej odpowiedź.
               - Czyli o której dokładnie? - uniosła pytająco brew.
               - Około dwudziestej drugiej - powiedziałam trochę ciszej.
               - Mhm... a co wymaga takiego obgadania, że chcesz iść aż o tej godzinie?
               - Mamy takie swoje sprawy - wzruszyłam delikatnie ramionami.
               Patrzyła się na mnie, myśląc. Ten wzrok sprawiał, że czułam się nieswojo i bałam się jeszcze bardziej, że może coś podejrzewać.
               - Dobra, a ile będziesz tam siedzieć? - kontynuowała.
               - Tak może godzinę lub troszkę dłużej - uśmiechnęłam się niewinnie.
               Pokręciła głową rozbawiona.
               - Okay, niech Ci będzie - odetchnęłam - Ale ona ma Cię odwieść lub lepiej zadzwoń do kogoś z nas to przyjedziemy, ponieważ nie chcę żebyś się sama włóczyła po nocach.
               - Dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się i usiadłam obok niej, po czym mocno ją przytuliłam.
               Odwzajemniła uścisk.
               - I masz wrócić jeszcze przed północą - dodała.
               - Wiem, wiem - odsunęłam się od niej i wstałam po czym skierowałam się do wyjścia z pomieszczenia.
               Odprowadziła mnie wzrokiem i wróciła do pracy. Weszłam do swojego pokoju, zamknęłam za sobą drzwi po czym podeszłam do łóżka i opadłam na nie tułowiem. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer Maggie po czym nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach odebrała.
               - Tak? - odezwała się.
               - Mogę iść, bez wymykania się - odetchnęłam w słuchawkę.
               Oczywiście mówiłam jak najciszej się da.
               - Co powiedziałaś mamie? - zapytała rozbawiona.
               - Że muszę iść do Ciebie tak późno bo dopiero będziesz miała czas i trochę posiedzę - mruknęłam - Ale mam wrócić jeszcze przed północą.
               - Dobre chociaż to - stwierdziła - Okay, mamy jeszcze ponad dwie godziny. W co się ubierasz? - zapytała ciekawa.
               - Nie wiem - jęknęłam bezradnie.
               - A ja wiem - powiedziała z przekonaniem - Kupiłaś w wakacje taką czarną sukienkę na krótki rękaw w większości z odkrytymi plecami - przypomniała mi - Jest seksowna więc... - słychać, że powiedziała to z uśmiechem.
               - Ta, tylko krótka i będę się męczyła z poprawianiem jej, zaciągając ją w dół - pomyślałam.
               - Tak już mają obcisłe sukienki - zachichotała.
               - Niech Ci będzie - zgodziłam się - A tak przy okazji, jest taka bardzo ciemno granatowa a nie czarna - poprawiłam ją.
               - Oh no dobra, mniejsza z tym.
               - A ty co zakładasz? - zapytałam.
               - To już się przekonasz jak mnie zobaczysz - powiedziała śpiewająco.
               - No właśnie, jeśli już mowa o ubiorze to muszę jakoś ukryć przed mamą tą sukienkę.
               - Przebierzesz się w samochodzie - powiedziała, jakby to było oczywiste.
               - Na razie wszystko wydaje się zbyt proste do zrobienia ale czy się uda, nie wiem.
               - Nie myśl o tym. Ostatnią rzeczą dzisiaj powinno być to przejmowanie się czymkolwiek - miała taki pozytywny głos - Myśl za to o tym, czy na przykład wyprostujesz włosy i jaki zrobisz makijaż - zaśmiała się.
               - Dooobra - powiedziałam z uśmiechem - Muszę seksownie wyglądać, wiem. Mówiłaś mi to prawie cały dzisiejszy dzień, tak, jakbym nigdy taka nie była - zaśmiałam się sama do siebie, po czym pomyślałam parę sekund - Okay, to zabrzmiało jakbym się jakoś ubóstwiała.
               - Wiesz, chodziło po prostu o to, żebyś kogoś wyrwała i zapomniała o Ethanie.
               Zaśmiałam się kpiąco.
               - Ja już dawno o nim zapomniałam.
               - To się cieszę - przyznała - To ja już powoli zaczynam się szykować, do zobaczenia.
               - Do zobaczenia - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
               Odłożyłam telefon po czym wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Przesunęłam drzwi i zaczęłam przeglądać moje rzeczy na wieszakach. Znalazłam tą sukienkę. Wyjęłam ją i obejrzałam. Założyłam ją tylko raz w życiu ale to nie dla tego, że mi się nie podobała, ale nie miałam za bardzo okazji aby to zrobić. Niestety w szkole za takie coś byłyby niezłe upomnienia.
               Postanowiłam ją najpierw przymierzyć. Zdjęłam bluzkę i rzuciłam ją na łóżko po czym zdjęłam sukienkę z wieszaka.
               - Hej Ronnie, chcesz chińszczyznę na kolację? - usłyszałam nagle głos Luke'a, który wszedł bez pukania do mojego pokoju.
               Wzdrygnęłam lekko ze strachu. Szybko odwróciłam się w tamtą stronę.
               - Wow - zacisnął usta w wąską linię, przyglądając mi się.
               Zmarszczyłam brwi i szybko zorientowałam się, że jestem bez bluzki więc zakryłam się - a przynajmniej okolice stanika - sukienką.
               - Może na przyszłość pukaj - warknęłam.
               - Oj przestań - uśmiechnął się - Nie raz widziałem Cię w bikini.
               - Ale ostatnio ponad dwa lata temu - westchnęłam ciężko.
               - Jestem Twoim bratem, spokojnie - pomyślał - Schudłaś od tamtego czasu.
               - Dzięki - wywróciłam oczami.
               Zamknął za sobą drzwi i usiadł na moje łóżko.
               - Co ty robisz? - uniosłam pytająco brwi - Przebieram się.
               - To się przebieraj - wziął mój laptop - Muszę jeszcze na chwilę skorzystać z internetu bo mój laptop siadł.
               - Może uszanujesz moją prywatność i wyjdziesz - jęknęłam zirytowana.
               - To tylko chwila, przebieraj się - powtórzył, włączając laptopa - Nie jestem pedofilem, nawet nie będę patrzył.
               - Wkurzasz mnie - stwierdziłam, cały czas się zasłaniając.
               - Jakie masz hasło? - zignorował moje słowa.
               Podeszłam do niego i wpisałam je tak, żeby nie widział.
               - Dzięki - podrapał się po głowie - To chcesz tą chińszczyznę? - zapytał ponownie.
               - Jak będziesz zamawiał teraz to tak - stwierdziłam i ustałam po drugiej stronie łóżka, za nim.
               - Właśnie chciałam sprawdzić co jest do wyboru - zauważyłam, że wszedł na stronę tej knajpy z chińskim jedzeniem - A gdzie się wybierasz, że musi być teraz? - patrzył na monitor.
               - Do Maggie - szybko zdjęłam spodnie i włożyłam na siebie sukienkę.
               Podeszłam do lustra i przejrzałam się, poprawiając ją w niektórych miejscach.
               - Ta sukienka mówi co innego - mruknął.
               - Miałeś się na mnie nie patrzeć - przypomniałam.
               - A ty mnie nie okłamuj - zaśmiał się cicho - Widzę, że tyłek też masz fajniejszy.
               - Zamknij się - wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w jego.
               - Ta sukienka go podkreśla więc tylko mówię co zwraca moją uwagę, jako faceta - powiedział z uśmiechem.
               - Nie potrzebuję twoich opinii - skrzyżowałam ręce.
               - A tak serio to idziesz do klubu, prawda? - zapytał cicho - Nie martw się, nie powiem.
               - A gdzie jest haczyk? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
               Wzruszył ramionami.
               - To wdzięczność za to, że kiedyś nie powiedziałaś o moim, takim samym wyjściu.
               - Nie wierzę w to co mówisz - uśmiechnęłam się - Zadziwiasz mnie ostatnio tym, jaki jesteś dla mnie miły - spojrzałam na niego badawczo - Masz dziewczynę?
               - Nie - zmarszczył brwi.
               - Niech będzie ale czuję, że z kimś kręcisz.
               - Zamówię nam sajgonki - zmienił ponownie temat i zamknął laptopa.
               - Okay - zaśmiałam się.
               - Tylko takie małe upomnienie - wstał z łóżka - Uważaj na napalonych typów.
               - Mhm - pomachałam mu, dając mu znak aby już wyszedł.
               Wziął poduszkę z krzesła obok niego i rzucił mnie po czym się zaśmiał.
               - Chyba nie myślałaś, że Ci się nie odwdzięczę - stwierdził i wyszedł.
               Tak, mam cudownego brata.


**


               Jest kilka minut przed godziną wyjścia. Stałam w łazience przed lustrem, próbując poprawić makijaż do perfekcji. Nie był on mocny ale starałam się, żeby wyglądał jak na imprezę. Postanowiłam nic nie robić z włosami i pozostawić te moje lekkie fale. Jeśli chodzi o dodatki to nie mam żadnych bransoletek a kolczyków mam jak zwykle siedem. Pięć na lewym uchu i dwa na prawym. Zrobiłam sobie już je jak byłam mniejsza bo strasznie mi się to podobało. Poza tym, pewnie zastanawiacie się czemu już mam założoną sukienkę, jak miałam się przebrać w samochodzie. Takie szczęście, że mama poszła się zdrzemnąć a Luke... Luke to już o wszystkim wie.
               Po chwili wyszłam z łazienki i jeszcze raz, na chwilę weszłam do pokoju po potrzebne rzeczy i moją małą torebkę, do której spakowałam w razie czego jakiś puder i błyszczyk. Wyszłam cicho i przeszłam na korytarz, gdzie zaczęłam się ubierać. Założyłam swoją skórzaną, czarną kurtkę i czarny szalik. Jako buty miałam czarne botki na platformie.* Przejrzałam się cała w dużym lustrze na korytarzu. Pomyślałam, że chyba dobrze się ubrałam... przynajmniej mam taką nadzieję.
               - No, ślicznie - zobaczyłam w lustrze Luke'a, który stał za mną - Gdybym nie był twoim bratem to wiesz... - zaśmiał się cicho.
               - Już sobie nie żartuj - westchnęłam z lekkim uśmiecham.
               - Oj siostra - skrzyżował ręce i oparł się plecami o ścianę - Idź już lepiej, zanim mama Cię zobaczy.
               - Okay, to cześć - wypuściłam powoli powietrze po czym starałam się bez głośnego stukania obcasami przejść do wyjścia.
               Otworzyłam drzwi i wyszłam na klatkę schodową po czym zamknęłam je za sobą. Wybrałam odpowiednie piętro i czekałam na windę. Kiedy się zjawiła, wsiadłam do niej i nawet tam patrzyłam w lusterku, czy wszystko jest dobrze i czy nic mi nie wystaje. Po zjechaniu na dół wyszłam na zewnątrz i przywitało mnie chłodne powietrze, które od razu rozwiało moje włosy do tyłu. Skierowałam się w stronę parkingu. Musiałam iść wolniej niż zazwyczaj bo rzadko chodzę na takich wysokich obcasach. Maggie już czekała. Zauważyłam jej samochód i po chwili wsiadłam do środka.
               - Hej - przywitałam się i zapięłam pas.
               - Hej laska - spojrzała na mnie z uśmiechem - Cóż za strój, dawno nie widziałam Cię tak ubranej.
               - No, sukienka to był twój pomysł - mruknęłam.
               - Chodzi o całokształt - oznajmiła i odpaliła silnik po czym ruszyła - A jeśli chodzi o buty to musisz mi je kiedyś pożyczyć.
               - Nie ma sprawy - zaśmiałam się - Skąd masz tą sukienkę? - spojrzałam na nią.
               Miała na sobie również przylegającą, krótką sukienkę ale odchodziły z niej lekkie falbanki i była koloru czarnego.
               - Pożyczyłam od Blake - powiedziała dumnie.
               Jakby co, Blake to jej o dwa lata młodsza siostra.
               - Po pierwsze, jakim cudem jest na ciebie dobra? - zmarszczyłam lekko brwi - A po drugie raczej zabrałaś a nie pożyczyłaś.
               - No właśnie mamy takie same figury i tak samo na nas wygląda tylko, że ja mam trochę większe cycki i mi sięga do połowy ud a jej prawie do kolan - odetchnęła - I tak, masz rację... wątpię, żeby mi ją pożyczyła bo zapewne bałaby się, że ją porwę, zaplamię lub jeszcze coś - pokręciła głową.
               - Ale nie masz brata, który wchodzi bez pukania do twojego pokoju, kiedy akurat się przebierasz i jesteś w bieliźnie.
               - Nieźle - zaśmiała się.
              
               Byłyśmy już w połowie drogi. Nie znałam tego klubu i w sumie nie znam się na nich, bo tylko raz w życiu byłam w jednym ale nie długo. Maggie włączyła głośno radio, gdzie właśnie leciała jej ostatnio ulubiona piosenka i zaczęła cicho śpiewać. Widać, że się nie stresowała w porównaniu do mnie. To nie jest tak, że się czegoś boję ale bardziej jestem ciekawa jak będzie.
               - Meg - przypomniało mi się coś i spojrzałam na nią - Mam prośbę.
               - Co? - zerknęła na mnie przelotnie.
               - Możemy tyle nie pić lub nawet w ogóle? - powiedziałam trochę ciszej - Nie chcę, żeby potem rodzice się zorientowali, że coś piłam.
               - Ronnie, przynajmniej jednego drinka musisz wypić - odpowiedziała stanowczo - I poza tym masz ubrania na zmianę? Bo rodzice zorientują się szybciej jak zobaczą Cię w tej sukience.
               Przeklęłam pod nosem.
               - Zapomniałam - w moim głosie było słychać wyraźne niezadowolenie.
               - Dobra, coś się jeszcze wymyśli.
               Zobaczyłam przed nami budynek, w którym znajdował się klub. Kiedy Meg wyłączyła radio, było słychać nawet z samochodu muzykę, wydobywającą się stamtąd. Zaparkowaliśmy za nim. Widziałam ludzi stojących przy samochodach. Jedni coś pili, palili a drudzy obściskiwali się, całowali lub po prostu gadali. No tak, okolica niedaleko Harlemu. Powinnam się cieszyć, bo przynajmniej nie wybrał Bronxu. Tylko, mam nadzieję, że nie będzie tych kolegów Justina, którzy chcieli się do mnie dobrać.
               - Gotowa? - zapytała, zdejmując kurtkę.
               - Powiedzmy - zrobiłam to samo z moją i szalikiem.
               - Ostatnie poprawki i torebki chowamy pod siedzenia, aby komuś nie zachciało się ich wziąć w jakikolwiek sposób - zaśmiała się cicho.
               - Dobra - wyjęłam malinowy błyszczyk i posmarowałam nim usta.
               Nie dość, że ładnie pachnie to jeszcze jest smaczny więc czasami zdarzy się, że zlizuje go z ust.
               - Ale będzie fajnie - powiedziała podekscytowana, chowając torebkę pod siedzenie.
               - Mhm - odparłam i również to zrobiłam.
               - Nie cieszysz się? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
               - Cieszę, tylko... no wiesz - westchnęłam - Na początku jest lekki stres - zaśmiałam się.
               - Rozumiem - wywróciła oczami rozbawiona - A teraz głęboki wdech i wychodzimy.
               Zrobiłam z nią głęboki wdech w tym samym czasie i na to od razu wybuchłyśmy śmiechem. Otworzyłyśmy szybko drzwi i wyszłyśmy po czym podeszłyśmy do siebie i złapałyśmy się za dłonie, idąc w stronę wejścia.
               - Wpuści nas bez dowodów? - zapytałam się jej.
               - Tak, ten bramkarz jest jednym z trenerów footballu dla dzieci i uczy mojego kuzyna - czekaliśmy na swoją kolej do wejścia - Pamięta mnie i moją rodzinę bo przychodziliśmy do niego na mecze.
               - Okay, mam nadzieję, że pójdzie łatwo - stwierdziłam, kiedy w końcu nastała nasza kolej.
               Tak jak mówiła, rozpoznał ją. Musiała go chwilę prosić o wejście ale w końcu się zgodził i nas przepuścił. Zadowolone weszłyśmy do środka. Na początku szło się przez długi korytarz, a po bokach widziałam całujące się pary. Normalnie jak w jakimś filmie czy teledysku. Paru kolesi zmierzyło nas wzrokiem ale nie dziwie im się. To znaczy... nie dziwię się takiemu zachowaniu u facetów. No nic, w końcu dotarłyśmy na salę. Było głośno i trochę ciasno z powodu dużej ilości ludzi.
               - Idziemy do baru - krzyknęła do mnie Maggie po czym pociągnęła mnie w tamtą stronę.
               Po drodze otarłam się ciałem o wielu ludzi. To nie było przyjemne, tym bardziej, że kilku z nich wyglądało jakby uprawiało sex podczas tańca... To jest w ogóle dozwolone?
               - Dwa razy Caipirinha** - powiedziała do barmana.
               Czy faceci za ladą muszą być tacy przystojni? Ten w dodatku był zajebiście ubrany. Miał białą koszulę, na to czarną, fajną kamizelkę i czarny kapelusz a to razem wyglądało na nim perfekcyjnie. Oparłam się o blat i patrzyłam się na niego jak głupia.
               - Lecisz na niego - powiedziała Maggie, śmiejąc się
               - Nooo - uśmiechnęłam się, nie patrząc na nią
               - Kto na kogo leci? - usłyszałam znajomy głos
               Zerknęłam w tamtą stronę i zobaczyłam Justina na przeciwko Meg. Chyba mnie nie zauważył.
               - Nie ważne - uśmiechnęła się do niego.
               - Okay, a gdzie jest Ronnie?
               Żarty sobie robi czy co?
               - Stoję obok ciebie głupku - patrzyłam na niego z rozbawieniem.
               Spojrzał na mnie po tych słowach i zmarszczył brwi, ale to szybko zniknęło, kiedy zmierzył mnie wzrokiem. Zwilżył wargi.
               - Nie spodziewałem się... to znaczy nie pomyślałbym, że to ty - podrapał się po karku - Widziałem Cię z tyłu ale sądziłam, że to jakaś inna dziewczyna.
               - Niby czemu?
               - Bo... nie ważne - odetchnął - Myślałem, że nie masz takiego stylu.
               Pokręciłam rozbawiona głową i spojrzałam na barmana, kiedy podał nam drinki.



Justin


               - Proszę bardzo - uśmiechnął się do niej i puścił jej oczko.
               Odwzajemniła do niego uśmiech, ale szerzej. Teraz już wiem kto na kogo leci. Przygryzłem wnętrze policzka i podszedłem do niej od tyłu, obejmując ją w talii. To nie tak, że jestem zazdrosny, ale nie lubię kiedy ktoś inny flirtuje z dziewczyną, którą rozmawiam i nie daję za wygraną. Dziwnie się czułem bo teraz była prawie równa ze mną a normalnie sięga mi do najwyżej nosa.
               - Co robisz? - spojrzała na mnie przez ramię.
               - Stoję sobie - uśmiechnąłem się, widząc jak ten barman na nas spojrzał.
               I dobrze. Niech sobie odpuści myśląc, że jest już zajęta.
               - Okay - odpowiedziała trochę skrępowana po czym westchnęła, widząc, że ten jej przystojniaczek odszedł.
               - Przepraszam, że Cię nie poznałem ale w sumie kojarzyłem skądś ten tyłek - zaśmiałem się.
               - A jakżeby inaczej - szturchnęła mnie żartobliwie, łokciem w bok.
               - Pasujecie do siebie - stwierdziła nagle jej przyjaciółka.
               Ronnie spojrzała na nią groźnie a ja zaśmiałem jej się cicho do ucha.
               - Rumienisz się, piękna - wyszeptałem jej do ucha.
               Uwielbiam tak działać na dziewczyny a szczególnie na nią bo trzyma do mnie dystans, nawet jako kolegę.
               - Nie prawda, to tylko róż na policzku - wytłumaczyła.
               - Róż spowodowany mną - wymamrotałem do jej ucha.
               - Przestań to robić - westchnęła.
               - Ale co? - zapytałam zdziwiony.
               - Mówić mi do ucha, to dziwne - wzięła drinka do ręki.
               - Przesadzasz - stwierdziłem ale już dla spokoju odsunąłem się i ustałem obok niej.
               Zobaczyłem jak pije Caipirinhe. Ona pije? To pierwsze zdziwienie. Postanowiłem sobie też zamówić już kolejnego drinka ale znowu przyjdzie ten barman a Ronnie znowu będzie się do niego kleić. Ale... na prawdę mi odbija. Zamawiam sobie i koniec.
               Po chwili wypiłem postawionego przede mną shota i poprosiłem o to samo jeszcze raz. Ronnie patrzyła na mnie z lekkim zdziwieniem, nadal sącząc tego jednego drinka. Rozumiem. Pewnie Maggie namówiła ją do picia.
               - Ronnie, ja idę tańczyć - słyszałem jak rozmawiają.
               - No dobra - westchnęła, widząc, że jakiś facet ciągnie ją na parkiet.
               - Też chcesz zatańczyć, że tak wzdychasz? - zapytałem się jej rozbawiony, po czym wypiłem kolejnego shota.
               - Nie, po prostu wiedziałam, że mnie w końcu zostawi i pójdzie tańczyć a ja zostanę sama - odstawiła puste naczynie na ladę.
               - Oh biedactwo - podszedłem do niej bliżej - Ale masz mnie - puściłem do niej oczko, na co się uśmiechnęła.
               Justin-1, barman-0.
               - Zatańczysz? - wyciągnąłem do niej rękę.
               Popatrzyła na mnie chwilę, po czym złapała moją dłoń. Pociągnąłem ją na parkiet i wybrałem miejsce gdzieś z boku, gdzie nie było aż takiego ścisku i aż tak głośno. Złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie, tak, że nasze ciała się stykały. Położyła swoje ręce na moje ramiona, patrząc mi w oczy, jakby oczekiwała ode mnie odpowiedzi, czy robi to poprawnie.
               - Daj się ponieść rytmowi a reszta już się dopasuje - przekonałem ją.
               Posłała mi delikatny uśmiech i zaczęła się powoli ruszać do rytmu. Dopasowałem się do niej i już widać, że się bardziej rozluźniła. Coraz posyłaliśmy sobie uśmiechy i zmienialiśmy style tańca. Czasami wyglądało to śmiesznie ale żadne z nas się tym nie przejęło, tylko śmialiśmy się z tego razem. Nagle w tle zaczęło lecieć 'Can't Tell Me Nothing' Kanye'go West'a. Postanowiłem, że trzeba zmienić styl, więc złapałem ją za dłoń, po czym obróciłem ale nie pełnie, bo jak była do mnie tyłem to przyciągnąłem ją do siebie za biodra.
               - Wiesz co robić skarbie? - powiedziałem do jej ucha.
               - Nie wątp we mnie - nakierowała moje dłonie dobrze na jej biodra.
               Zatrzymała swoje dłonie na moich i zaczęła kręcić biodrami do rymu. Uśmiechnąłem się pod nosem i tez zacząłem tańczyć dopasowując się do jej ruchów. Po chwili przejechała swoimi dłońmi po moich przedramionach i po tym uniosła ręce do góry, nie przestając się ruszać. Widać, że jak się rozluźni działa cuda. Coraz lekko się zniżała ale to było częścią tańca. Prawie cały czas się uśmiechałem.
               - Jesteś kurewsko seksowna, wiesz? - wymamrotałem do jej ucha.
               - Cieszę się, że Ci się podoba - powiedziała z uśmiechem, odwracając do mnie głowę bokiem.
               - Bardzo podoba - szturchnąłem nosem jej policzek.
               Czasami niechcący otarła się o moje krocze ale starałem się opanować bo to tylko moja koleżanka. Niestety hormony buzowały... i nie tylko one.
               Po chwili żeby uniknąć dalszych, dziwnych sytuacji, odwróciłem ją ponownie przodem do mnie, już prawie na koniec piosenki.
               - Nie podobało Ci się jednak? - uśmiechnęła się, oplatając swoje ręce wokół mojej szyi.
               - Nie można cały czas tańczyć w jednej pozycji - przygryzłem wargę - Chociaż ta mi się bardzo podobała.
               - Jak bardzo? - zbliżyła się do mnie tak, że prawie stykaliśmy się nosami.
               Na chwilę przestaliśmy tańczyć. Nie możliwe, żeby zadziałał tak na nią jeden drink więc chyba odkrywam jej kolejne oblicze.
               - Cholernie bardzo - powiedziałem przy jej ustach i zjechałem dłońmi na jej tyłek.



Ronnie


               Serce zaczęło mi szybciej bić. Pierwszy raz byliśmy siebie tak blisko. Pierwszy raz nasze usta były tak blisko. To chyba za dużo, za bardzo się wcześniej zapędziłam. Zobaczyłam właśnie przez swoje zmrużone oczy, że on ma swoje zamknięte więc zrobiłam to samo. Może zaraz się odsunie, mam nadzieję bo to dziwne.
               - Jeśli ja jestem... to znaczy używam zapachu Playboya to ty możesz być moim króliczkiem? - zamruczał.
               Zamarłam, serio. Jeszcze zrobiło mi się cholernie gorąco. Czy ja dobrze usłyszałam?
               - Um... - nie wiedziałam co odpowiedzieć, to za trudne.
               Poczułam, że przybliżył się jeszcze bardziej, tak samo jak zaczął zbliżać usta jeszcze bliżej moich. Rozchyliłam wargi i zestresowana pomyślałam, że co ma być, to będzie.
No właśnie, co ma być, to będzie... Justin odsunął się ode mnie ni stąd ni zowąd i odwrócił głowę za siebie. Stało za nim trzech, uśmiechniętych chłopaków. Jednym z nich był Mike.
               - Przepraszam, że przeszkodziliśmy ale mamy sprawę Justin - mimo starania bycia poważnym, nadal się uśmiechali.
               - Okay - odpowiedział im po czym zdjął ze mnie ręce i spojrzał na mnie - Muszę iść - posłał mi lekki uśmiech po czym zniknął z nimi w tłumie, zostawiając mnie samą
               No dobra, wyobrażałam sobie to inaczej, ale widocznie jednak za dużo sobie wyobrażam. To było za szybkie pożegnanie.
               Westchnęłam pod nosem po czym poszłam ponownie w stronę baru. Usiadłam na hokerze barowym*** i oparłam się ramionami o blat, po czym zamówiłam shota od przystojniaka. Podał mi go, teraz posyłając mi delikatny uśmiech. Co się stało? Czyżby każdy nagle miał do mnie jakąś niechęć? Próbowałam się pozbyć tych myśli i szybko go wypiłam. Oddałam pustą szklankę po czym odwróciłam się do tłumu tańczących ludzi, wypatrując Meg. Nie odnalazłam jej, patrząc się na nich wszystkich przez prawie dwie piosenki więc znudzona zeszłam z krzesła i udałam się w stronę wyjścia z budynku. Może tam będzie.
               - Hej śliczna, zatańczysz? - podszedł do mnie nagle jakiś chłopak i wydawał się być miły.
               - Niestety na razie muszę wyjść - uśmiechnęłam się do niego ciepło.
               Odwzajemnił uśmiech a ja go wyminęłam i kontynuowałam kroki. Naprawdę? Tak po prostu odpuścił? Słodziak nie chciał się narzucać.
               Doszłam do 'korytarza miłości'. Nazwałam tak sobie ten korytarz, na którym całowali  i obściskiwali się ludzie. Przechodząc go, wreszcie doszłam do wyjścia. Przywitało mnie ponownie dzisiejsze, mroźne powietrze. Czuję, że będę chora.
               - Ronnie, w końcu - Maggie podeszła do mnie, szybko się we mnie wtulając.
               Odwzajemniłam uścisk.
               - Coś się stało? - zapytałam lekko zdziwiona.
               - Nie, zimno mi - zachichotała cicho.
               - Mi też - wywróciłam oczami rozbawiona - Czemu nie poszłaś po kurtkę? Właśnie miałam sprawdzić, czy jesteś w samochodzie.
               - Też dopiero wyszłam, pożegnałam się z tym kolesiem co tańczyłam i zobaczyłam Ciebie a dalszą część już znasz - odetchnęła.
               - A jakie było pożegnanie? - zachichotałam.
               - Nooo - przeciągnęła z zachwytem - Wiesz...
               - Usta-usta? - zapytałam szeroko uśmiechnięta.
               - Może - wzruszyła ramionami.
               - Dobra flirciaro, choć po te kurtki bo zaraz tu zamarzniemy - złapałam ją za dłoń.
               Zaśmiała się tylko i postarałyśmy się szybko dojść do samochodu. Kiedy już to zrobiłyśmy, ustałam po swojej stronie, czekając aż otworzy.
               - Um, Meg? - zaczęłam - Gdzie masz kluczyki?
               - Tutaj - zbliżyła rękę do dekoltu i wsadziła ją pod sukienkę po czym wyciągnęła ze stanika kluczyki.
               No proszę. Zaradna Maggie.
               Otworzyła samochód i wreszcie mogłyśmy wejść. Wyciągnęłyśmy kurtki i założyłyśmy je, jak samo z torebkami. Wyjęłam ze swojej telefon i zobaczyłam dwa nieodebrane połączenia od mamy. Małe pocieszenie jest w tym, że były one kilka minut temu. Po krótkim namyśle postanowiłam, że nie zadzwonię do niej bo jeszcze coś zacznie podejrzewać ale wpadłam na pewien pomysł. Wybrałam numer Luke'a i zadzwoniłam.
               - Hej, przyjedziesz po mnie i Maggie? - zapytałam, kiedy odebrał.
               - Z tego klubu? - szepnął przez słuchawkę - No niech będzie. A gdzie on jest?
               - Wyślę Tobie adres sms'em i masz jeszcze jedno zadanie - oznajmiłam.
               - Niby jakie?
               - Weźmiesz moje ubrania, które położyłam na krześle? No wiesz, chcę wrócić w normalnym stroju - powiedziałam błagalnym głosem.
               - Dobra, czego się nie robi dla ukochanej siostry... znowu - westchnął.
               - Też Cię kocham - uśmiechnęłam się i rozłączyłam
               Zapytałam się Meg o adres i tak jak mówiłam, wysłałam go mojemu bratu. Schowałam telefon z powrotem do torebki i spojrzałam na nią.
               - Jutro przyjedziemy po samochód - mruknęła - Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie.
               - Możesz go zaparkować po drugiej stronie, jeśli dasz radę.
               - Jednak wolę nie ryzykować - skrzywiła się lekko.
               - No dobra, więc chodź. Poczekamy na Luke'a przed klubem.
               Wyszliśmy z auta i zamknęła je. Poszyłyśmy przed klub i oparłyśmy się plecami o jego mur. Schowałam ręce do kieszeni kurtki i patrzyłam pusto na ulicę.
               - A jak z Tobą i Justinem? - zapytała.
               - A jak ma być? - zwróciłam wzrok na chodnik.
               - Nie wiem... Ciekawi mnie co robiliście, jak mnie nie było.
               - Tańczyliśmy - tupałam lekko obcasem w ziemię.
               - Chciałabym to zobaczyć - uśmiechnęła się.
               - Nie było co oglądać - westchnęłam.
               - A mi się podobało - usłyszałam głos Justina.
Kolejne tajemnicze wtrącenie się do naszej rozmowy. Podszedł do mnie, stając naprzeciwko. Spojrzałam chwilowo w jego oczy ale za chwilę szybko zmieniłam kierunek wzroku.
               - Jedziecie już do domu? - zapytał.
               - Tak - odpowiedziałam - Czekamy na mojego brata, który ma nas odwieść - powiedziałam, zanim zadałby pytanie, czy on mógłby to zrobić lub coś w tym stylu.
               - Rozumiem - westchnął - To ja też już idę bo wyczuwam lekką niechęć od Ciebie do mnie - wyjął dłonie z kieszeni - Przytulisz mnie chociaż? Na pożegnanie.
               Bez odpowiedniego namysłu pokiwałam powoli głową. Podszedł do mnie i objął mnie ramionami. Przytuliłam się do niego i znowu poczułam ten piękny zapach. W sumie to chciałabym zapomnieć o tym, co stało się po tańcu ale on mi tego nie ułatwia. Na prawdę chyba zaczyna mnie coś do niego ciągnąć. Przypuszczałam, że tak będzie ale no uczucia czasami nie za bardzo można kontrolować. Może to tylko zauroczenie i niedługo mi przejdzie.
               - Dobranoc Ronnie - cmoknął mnie delikatnie w czoło - I przepraszam, że musiałem wtedy Cię zostawić ale miałem ważną sprawę do obgadania - wytłumaczył.
               - Rozumiem, dobranoc - przygryzłam lekko wargę i odsunęliśmy się od siebie.
               Posłał mi lekki uśmiech na co ja zrobiłam to samo. Zobaczyłam jak odchodzi. No i znowu zrobiło mi się dziwnie w środku. Albo to jakaś mini tęsknota albo ten drink tak na mnie zadziałał.
               - Nadal uważam, że jesteście słodcy i świetnie ze sobą wyglądacie - zachichotała.
               - Wiesz, że to się nie uda? Justin to nie jest wcale typ faceta na związki - oznajmiłam - Sam mi to przyznał...



____________________

* - botki, podobne do takich: link

** - Caipirinha jest narodowym drinkiem Brazylii, ostatnio coraz bardziej popularnym na całym świecie. Dla ciekawych, wygląda tak: link

*** - inaczej krzesło barowe

Strasznie się namęczyłam na tym rozdziale bo zajął trochę więcej niż dotychczasowe. Mam nadzieję, że się wam spodoba i tak dla przypomnienia zaznaczam, że bardzo zależy mi na komentarzach, więc jak przeczytacie to podzielcie się swoją opinią. To na prawdę zachęca mnie do dalszych działań.

9 komentarzy:

  1. jak zwykle musial im ktos przerwac ugh cudowny rozdzial ghdegkb czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  2. Super nie mogłam się juz doczeac ;) Kiedy nn ??? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mogę dokładnie powiedzieć ale jak zwykle będę starała się jak najszybciej;)

      Usuń
    2. Ok będę cierpliwie czekać ;)

      Usuń
  3. Okeeej.... To jest super ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu, cudowne! Oni muszą być ze sobą, muszą!<33

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest cudowne! Długie, ciekawe rozdziały, interesujący wątek, super dobrani bohaterzy. Czego chcieć więcej?:)
    Od dziś masz nową stałą czytelniczke <3 Czekam na kolejny:* /Krl

    OdpowiedzUsuń